Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Muzyka – moje dziedzictwo

Czym może stać się kilka czarnych kropek na kartce papieru? Co się stanie, gdy umieścimy je na pięciu równoległych czarnych liniach? Oto pytanie, na które odpowiedzi szukam prawie całe życie. Poszukiwania stały się moim dziedzictwem. Moim dziedzictwem stały się nuty. Nuty to moja enigma. Moim dziedzictwem stał się ten tajemniczy przekaz, który kodują- muzyka. Moim dziedzictwem stali się ludzie, którzy mi je podarowali i ci, którzy przez nie przemówili. 
 
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam ten nietypowy zapis, ten tajemny język, nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, jak bardzo będzie ważny w moim życiu. Te kilka czarnych kółek i kresek okazały się przemówić do mnie niespodziewanymi dźwiękami. Co więcej, to ja sprawiałam, że przemawiają. A przemawiają różnie, wieloznacznie, wielokulturowo, polistylistycznie, ale zawsze prawdziwie. "Muzyka to najsubtelniejsza forma przekazu, można stwierdzić, że żadna dziedzina sztuki nie porusza ani nie wpływa na podświadomość tak, jak muzyka" – Dawid Crossby. Jaką rolę spełnia w moim życiu? Czy jest lekarstwem na smutek? Czy może natchnąć do działania? Czy dzięki niej mogę zmienić stosunek do pewnych spraw, patrzeć na świat z innej perspektywy? To tylko niektóre pytania, pojawiające się gdzieś między wierszami, między linijkami nut, w pauzach między dźwiękami. Muzyka stała się dla mnie słowem. Muzyka stałą się dla mnie wyrazem emocji, zwierciadłem duszy. Jak powiedział Claude Debussy: „muzyka zaczyna się tam, gdzie słowo jest bezsilne - nie potrafi oddać wyrazu; muzyka jest stworzona dla niewyrażalnego". 
 
Moją drogę, moje dziedzictwo idealnie oddają słowa użyte w tytule książki P. M. Hamela: „Przez muzykę do samego siebie". Dzięki nutom, tym pierwszym, prostym, dziecinnym i tym bogatym, złożonym, dojrzałym jestem tym, kim jestem. To one były i są nadal dla mnie sceną, na której rozgrywają się dramaty, komedie, tragedie, miłości, melancholie, krócej mówiąc wszystko to, co mieści życie. Nuty są dla mnie jak fotografie, jak pamiętniki tych, którzy je pisali, ich życia, ich radości i smutków,  temperamentu, relacji ze sobą i z innymi ludźmi, emocji, myśli, realiów epoki. Nuty są jak teksty źródłowe, jak kalka historii. Dzięki nim, mogę się stać jej częścią, jej żywym odbiorcą. Niczym bohaterowie powieści C. Lewisa – mogę zajrzeć do Narni. Muzyka jest procesem. Muzyka jest komunikatem, jest relacją między kompozytorem, wykonawcą, a słuchaczem, jest emanacją emocji, jest swoistym dziedzictwem obudowanym przez indywidualną interpretację. 
 
Gdyby ktoś zapragnął kiedyś w obrazowy sposób przedstawić moją historię, wystarczy, że ułoży chronologicznie nuty, utwory które grałam na przestrzeni całego życia. To jest moja historia, to jest moje dziedzictwo. W takiej pamiątkowej gablocie, oprócz nut powinny znaleźć się także zdjęcia: moje zdjęcia na scenie, zdjęcia moich rodziców, zdjęcia moich nauczycieli fortepianu. No i przede wszystkim obok powinien stanąć fortepian – wierny kompan, posłaniec muzyki, czasem przyjaciel, czasem wróg, czasem wychowawca, czasem rękaw, w który można się wypłakać. Ot po prostu taki mebel – instrument – niczym człowiek. 
 
Gdybym miała wyróżnić spośród wszystkich utworów, te dla mnie najcenniejsze, byłoby mi bardzo trudno. Niemniej jednak, gdybym miała wybrać kompozytorów, którzy zbudowali mój muzyczny świat, z pewnością wskazałabym dwóch: Clauda Debussy'ego i Sergiusza Rachmaninowa. Do swojego dziedzictwa, z ich bogatego dorobku kompozytorskiego, wybrałabym bez wątpienia „Suite Bergamasque" Claude'a Debussy'ego, preludium cis-moll op.3 nr 2 Sergiusza Rachmaninowa.
 
A zatem: Suite Bergamasque. Uwiodła mnie i sprawiła, że pokochałam świat muzyki impresjonizmu, symbolizmu francuskiego. To utwór znaczący dla światowego rozwoju muzyki. To wizytówka tworczości Debussy'ego. Ten utwór zainspirował mnie do zagłębienia się w życie kompozytora, w jego ideały, w jego twórczość, w czasy, w których żył. Koniec XIX wieku to czas wyjątkowy. Nie bez przyczyny znajdziemy w historii jego liczne określenia, takie jak neoromantyzm, modernizm, La Belle Epoque, czy Fin de siecle. Przełomowość tego stosunkowo niedługiego okresu, bo trwającego mniej więcej od początku lat 80-tych XIX wieku do zakończenia I wojny światowej (1918 r.), spowodowała, że został on wyróżniony jako odrębna epoka zwłaszcza w dziedzinie gospodarczej i społeczno- kulturowej. Zbliżający się koniec wieku sprzyjał poczuciu destabilizacji, kryzysu wartości jakie proponował romantyzm, czy pozytywizm. W obliczu postępujących zmian wydawały się one niewystarczające dla człowieka XX wieku. Nastał zatem czas poszukiwań, dla których najlepszym gruntem, zapewniającym ucieczkę od przytłaczającej rzeczywistości była sztuka.  W tym jakże ciekawym okresie żył i tworzył Claude Debussy. Żył i tworzył na dodatek w niezwykłym mieście jakim był Paryż, w mieście, w którym kwitło życie artystyczne, nabierające wyjątkowego kolorytu w kręgu artystów Montmartr'u. Środowisko paryskiej bohemy było Debussy'emu dobrze znane, szczególnie zaś krąg literacki, dzięki któremu być może zawdzięczamy przelanie poglądów estetycznych Debussy'ego na papier. Nie powinno zatem dziwić naturalne przejmowanie przez niego  i współtworzenie kierunków artystycznych modernistycznej sztuki.  Swoboda, intuicja, oddziaływanie na zmysły, subtelność, natura, to tylko niektóre pojęcia, które ukształtowały takie nurty jak impresjonizm, postimpresjonizm, ekspresjonizm, symbolizm czy secesja. Debussy czerpał z tej różnorodności, tworząc własną estetykę, realizowaną środkami nowoczesnego języka muzycznego. Jego burzliwe i iście artystyczne życie rozbudziło we mnie nowe emocje, nowe przemyślenia, nowe doznania estetyczne, które odczytuję w nutach Suite Bergamasque i staram się przenosić do świata dźwięków, które wydobywają się spod moich palców. Rozbudziła się we mnie także fascynację tamtą epoką, klimatem ówczesnego Paryża. Ten klimat kształtuje moją osobowość, moje otoczenie. 
 
Tytuł Suite Bergamasque pochodzi najpewniej od wiersza Paula Verlaine'a Clair de lune (Światło księżyca), w którym wspomniany jest taniec bergamasca. Suita została napisana w 1888, lecz wydana dopiero w 1903 roku. Składa się z czterech części:
Prélude
Menuet
Clair de lune
Passepied
 
Preludium – pełniące funkcję wstępu – rozbudza potrzebę improwizacji, jest pełne kontrastów rozciągających się między triumfem, żartem, subtelnością i prostotą. Menuet – jako historyczne ogniwo taneczne – nawiązuje do muzyki barokowej, zwłaszcza popularnych wówczas suit, w skład których często wchodził. Clair de lune to najsłynniejsza część całej suity, często grywana jako samodzielny utwór – uważane jest za manifest impresjonizmu w muzyce i jest jedną z najpopularniejszych kompozycji Debussy'ego. Pojawia się m.in. w filmach Fantazja, Ocean's Thirteen, Pokuta, Siedem lat w Tybecie, Frankie i Johnny, Zmierzch. Finał suity stanowi Passepied, który przywołuje na myśl starofrancuski taniec marynarzy bretońskich.
 
Drugim kompozytorem, którego życie i twórczość miały ogromny wpływ na moje własne drogi muzyczne jest Rachmaninow. Jego muzyka i historia sprawiły, że chyba już zawsze będę oddana muzyce, sztuce, literaturze i swoistemu „klimatowi" romantycznej i neoromantycznej Rosji.
 
„Muzyka powinna wyrażać ojczyznę kompozytora, jego miłości, religię, książki, które wywarły na niego największy wpływ, obrazy, które kocha" – mówiąc to, Sergiusz Rachmaninow wystawiał się na pośmiewisko w czasach, kiedy cały świat owładnięty był ideą modernizmu. Jednak jego popularność jako kompozytora świadczy o czymś innym. Był nie tylko docenionym za życia twórcą, ale i jednym z najlepszych pianistów XX wieku. Ta wielka postać pozostaje jednak w dużej mierze tajemnicą. Jego specyficzny charakter i obiektywizm sztuki pianistycznej stoją w opozycji do niezwykłej intensywności emocjonalnej tworzonej przez niego muzyki. Czajkowski nazwał go tym, który wprowadzi muzykę rosyjską w XX wiek.  
 
Preludium cis-moll jest dla mnie kumulacją, esencją przekazu muzyki Rachmaninowa, pełnej głębi myśli, otchłani uczuć. W tej muzyce wszystko jest prawdziwe, nie ma nic na pokaz, zostaje tylko istota życia, życia Rachmaninowa, życia człowieka w ogóle, nie upiększona, poruszająca, dramatyczna, trudna, zawieszona między tradycją a nowoczesnością, owiana prawdziwie rosyjskim rozmachem i melancholią, walką, triumfem, upadkiem, miłością. 
 
Na koniec rozważań na temat mojego osobistego dziedzictwa, jeszcze kilka cytatów, które oddają mój muzyczny światopogląd:
 
„Nade wszystko muzyki! Dla niej
Przenoś wiersz nieparzysty nad inne,
Roztopiony w powietrzu płynniej,
Bez ciężarów, co wstrzymują zdanie.
Wiążąc wyrazy niedbale dobrane:
Nic droższego od przemglonej piosenki,
Gdzie w upojeniu łączą dźwięki
Z Wyrazistym Niezdecydowane…"
 
Paul Verlaine, poemat "L'Art poetique" ("Sztuka poetycka"), w którym poeta uznał właśnie muzykę za najdoskonalszy przejaw impresji i symboliki w sztuce.
 
Sergiusz Rachmaninow natomiast, w odniesieniu do współcześnie powstających nurtów muzycznych mówił, podkreślając jednocześnie swoje własne stanowisko wobec muzyki (z którym w pełni się identyfikuję): „Czuję się jak duch przechadzający się po wrogim sobie świecie". „Nie mogę już pisać po staremu, a nowa szkoła kompozytorska jest nie dla mnie. Starałem się zrozumieć dzisiejsze muzyczne ścieżki, ale do mnie nie przemawiają. Zawsze czuję, że moja muzyka i moje reakcje na muzykę pozostają takie same, niezmordowanie próbuję wyrazić piękno. Dzisiejsza muzyka wydaje się być tworzona nie z serca, lecz z głowy. Jej twórcy myślą raczej niż czują. Nie chcą, by ich dzieła były natchnione. Medytują, protestują, analizują, wnioskują, kalkulują, rozmyślają – ale nie czują". 
 
Tak zatem prezentuje się moje muzyczne dziedzictwo ujęte w dużym skrócie. To wielokulturowa, wielobarwna muzyka. To moja z nią przygoda, to jej wspaniały zapis w formie nut, dzięki którym można prześledzić moją historię, mój rozwój, na których do dzisiaj widnieją zapisane ołówkiem liczne komentarze, uwagi od profesorów i moje własne spostrzeżenia. Moja przygoda z muzyką  trwa nadal i nadal kształtuje moje dziedzictwo jako  pianisty, jako człowieka. 
 
Autorka: Elwira Utracka-Mazur 2015r.
Data opublikowania: 11.02.2015
Osoba publikująca: Agnieszka Pudełko