Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Wolność w posagu

Wiele rzeczy miało wpływ na to jakim jestem dziś człowiekiem. Wielu ludzi inspirowało mnie i zachęcało do działania. Wiele miejsc traktuję jako swoje miejsca na ziemi. Wiele wartości służy mi jako fundament do budowania dorosłego życia. 
 
Na świat przyszłam w 1989 roku, w Bielsku-Białej. Jestem dzieckiem dwójki hippisów,  którzy w zetknięciu z moim pojawieniem się na świecie musieli trochę spoważnieć. Do ósmego roku żyłam z nimi w kawalerce, która miała jakieś 13 metrów kwadratowych. Nie wiem jak wpłynęło to na moje życie, ale chyba trochę oswoiło z klaustrofobicznym lękiem przed niewielką przestrzenią. Posiadam teraz ciągłe poczucie, że przestrzeń występuje wszędzie i nie ma czegoś takiego jak małe pomieszczenia. Znacznie to ułatwia wynajmowanie mieszkań w Krakowie.
 
 Niewątpliwie dziedzictwem staje się miejsce, z którego pochodzimy. Ta nasza mała kawalerka wpisana jest w jeden z ładniejszych krajobrazów jakie można sobie wymarzyć. Urbanizacja miasta trochę rozchwiała ten idylliczny obraz, bo teraz każdy chce widzieć z okien góry i lasy, ale moja podświadomość jakoś skutecznie wymazuje te deweloperskie cuda architektury, a mój obraz jest tak samo nieskalany jak te dwadzieścia lat temu. 
 
Moje bycie Bielszczanką wcale nie było takie oczywiste. Równie dobrze mogłam przyjść na świat w Krakowie i do końca życia uważać się za wybrańca losu. Moja rodzina to krążący  wokół Krakowa, jak wokół satelity ludzie. Każdy jest związany z tym miastem. Mama to urodzona Krakuska. Tata to wieczny wędrowiec, który mieszkał w wielu miejscach, ale zapytany o to skąd jest zawsze mówi, że z Gościbi koło Myślenic. Bielszczanką stałam się przez przypadek, ale wiem, że do końca życia nią będę. No może z trochę większą świadomością krakowską, niż przeciętna osoba, która zjawia się tu na studia.
 
Ostatnio rozmawiałam z koleżanką o Bielsku i powiedziała mi, że jest w wielkim szoku jak ludzie kochają to miasto, jak się nim chwalą i jak dumni są z tego, że stamtąd pochodzą. To sprawiło, ze zaczęłam się nad tym zastanawiać. Coś w tym jest, że umiemy mówić o Bielsku lepiej niż Krakusy o Krakowie, a Warszawiacy o Warszawie. Z jednej strony można bowiem żyć w mieście, które prężnie się rozwija, prze do przodu. Z drugiej to ciągle niewielkie miasto, którego znaczna część leży wśród przyrody. Mam wrażenie, że tutaj nikt nie mówi, że się nie da. Każdy robi tak by się udało. Taka atmosfera kreatywnej chęci zmiany jest doskonałym motorem napędzającym do działania. Daje również poczucie wolności. 
 
Wolność. Dla niektórych słowo wytrych. Dla mnie najważniejsza wartość jaka można mieć w życiu. Ma ona wiele źródeł, gdyż każdy członek rodziny starał mi się przedstawić ją w innej perspektywie. Każdy miał wpływ na to jak postrzegam to słowo.
 
Moi rodzice to pokolenie Jarocina, dzwonów i winylowych płyt. Czymś zupełnie naturalnym, dla nich, było wychowywanie mnie w atmosferze całkowitej wolności jednostki. Akceptowali moje fanaberie, cięcia wszystkich dżinsów i wszywania w nie kawałków materiału z kwiatami, agrafki w uszach i plakaty Guns N' Roses na ścianach naszej wspomnianej już przyciasnej kawalerki. Najważniejsze jednak dla mnie jest to, że nikt nie zabraniał mi wypowiadania swojego zdania i żaden temat nie był (i nie jest do tej pory) tematem tabu. Taka kolorowa, hippisowska wolność dała mi poczucie, ze jesteśmy panami swojego losu i nikt ani nic nie ma prawa decydować o tym jak będziemy to nasze życie przeżywać. 
Trochę inne pojęcie wolności otrzymałam od rodziców mojego Taty. Dziadków, którzy przez pierwsze lata mojego życia, byli ludźmi mi najbliższymi, ponieważ to z nimi spędzałam najwięcej czasu. Mieszkali w uroczej leśniczówce, w środku lasu. Ta wolność, którą dostałam od nich w spadku, to wolność naturalna. Taka, która zapiera czasem dech w piersiach. Kiedy jedzie się na rowerze przez pusty las, a wokół słychać tylko śpiew ptaków, kiedy biega się rano boso w rosie, albo zbiera dzikie poziomki. Dzięki nim nauczyłam się całkowitego szacunku do natury. Udowodnili mi również, że chcieć to móc, a jedynym ograniczeniem mojej życiowej kreacji jest granica mojej wyobraźni.
 
Trzecie pojęcie wolności dostałam od Taty mojej Mamy, dziadka Kazimierza. Dziadek to najprostsza osoba pod Słońcem. Dla niego nie istnieją półśrodki a świat może być albo biały albo czarny. Wolność dziadka jest wywalczona. Dziadek przeżył prawie dwa lata na ciężkich robotach w Niemczech w czasie II Wojny Światowej. Jak nikt inny w mojej rodzinie wie co to walka o życie. No i wzrusza się jak nikt inny w święto Niepodległości. Od niego nauczyłam się, że wolność umysłu to jedyna pewna wolność. Choćby z kajdanami gnali nas na śmierć. Ta wolność sprawia, ze brzydzę się wszelkimi konfliktami zbrojnymi na świecie. Nie rozumiem ich i nie chcę rozumieć.
 
Mam pełną świadomość, że moja wolność dla wielu ludzi jest utrapieniem. Nie każdy potrafi zrozumieć potrzebę bycia niezależnym. Wolność wiąże się z odpowiedzialnością za siebie i innych. Nie wszyscy chcą podjąć takie wyzwanie. Ja wiem, że to co wpłynęło na moje życie było najlepszym co mogło mi się przydarzyć. Dumna jestem z tego, ze umiem kierować swoim życiem tak jak chcę i to chyba nazywa się dziedzictwem. Ten bagaż dany na samym początku życia, by móc wędrować własnymi ścieżkami, nie patrząc na innych.
 
Autor: Karolina 2013r.
Data opublikowania: 06.04.2014
Osoba publikująca: Agnieszka Pudełko