Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Talent na porcelanie wymalowany

Podczas odwiedzania członków rodziny ze strony taty da się zauważyć jeden element wspólny – w niemal każdym domu, na honorowym miejscu w kredensie można znaleźć przynajmniej jedną porcelanową zastawę stołową. Wyróżnia się spośród pozostałych naczyń – zazwyczaj przezroczystych i prostych – ze względu na barwne detale, oryginalne zdobienia oraz estetykę wykonania. Jak się okazuje, nie znalazły się tam przypadkowo…

Wszystkie te wzory wyszły spod pędzla brata babci, który miał zwyczaj obdarowywania członków rodziny projektami swojego autorstwa. Stanisław urodził się w 1931 roku w podłowickiej wsi Wicie i był najstarszym z sześciorga rodzeństwa. Od zawsze miał spokojny charakter i odznaczał się wrodzoną skrytością, jednak już jako dziecko wykazywał zdolności artystyczne. Lubił rysować, a zwłaszcza szkicować pozostałych domowników; obrazy te zdobiły ściany w domu. Rodzinna legenda głosi, że sam ułożył chodnik z kamienia, tworząc oryginalny wzór wedle własnego uznania. Uwielbiał również czytać książki historyczne.

Proces edukacji Stanisława był od początku utrudniony z uwagi na ówczesne dysproporcje pomiędzy wsią a miastem; początkowo przebiegał podobnie do wszystkich jego rówieśników, ponieważ ukończył szkołę podstawową w rodzinnej miejscowości. Później jednak zdecydował się kontynuować naukę w Łowiczu – najpierw w gimnazjum, a potem w dwuletnim liceum, gdzie zdawał maturę. Pozwoliło mu to starać się o przyjęcie na studia wyższe.

Stanisław w czasie studiów (między 1950-1955 rokiem, archiwum prywatne)

Ostatecznie udało mu się dostać na Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Chociaż był to dla Stanisława szczyt marzeń, to potrzebował czasu na adaptację do nowego miejsca, tak odmiennego od jego dotychczasowego otoczenia. Często towarzyszyło mu poczucie wyobcowania i zagubienia, a brak sieci kontaktów i odpowiednich znajomości czasem sprawiał kłopoty. Mimo początkowych trudności studia udało mu się ukończyć w 1955 roku; prawdopodobnie w tym czasie ujawnił się prawdziwy talent Stanisława. Jeden z nauczycieli zwrócił mu kiedyś uwagę, żeby nie skupiał się zbytnio na malarstwie i położył większy nacisk na rzeźbę, która wychodziła mu zdecydowanie lepiej. Była to wskazówka, która pozwoliła ostatecznie rozwinąć skrzydła młodemu artyście i pokierowała go w stronę przyszłego zawodu. Później – już w pracy zawodowej – prototypy projektów zawsze tworzył najpierw w formie rzeźby, odlewał w masie i dopiero na podstawie tak zmaterializowanego pomysłu podejmował decyzję, czy jest warty produkcji.

Nie do końca znane są powody, dla których Stanisław zdecydował się na wyjazd do tak odległego Wałbrzycha; wiadomo jednak, że pojechał tam razem z kolegą ze studiów i obu udało się otrzymać pracę w fabryce „Wałbrzych”. Był to jeden z kilku istniejących na tym obszarze zakładów zajmujących się wyrobem porcelany (do dziś działa jeszcze „Krzysztof”, „Książ” jest w stanie upadłości). Początki jego działalności datuje się na ok. 1845 rok, kiedy do miejscowości Stary Zdrój – obecnie dzielnicy Wałbrzycha – przyjechał kupiec Carl Tielsch i uznał ją za obiecujące miejsce do rozpoczęcia nowej działalności. Dobrze prosperujący zakład przejął następnie jego syn; w latach 30. XX wieku stał się częścią niemieckiego koncernu Hutchenreuter, a po zakończeniu wojny trafił pod zarząd państwa w myśl zasady nacjonalizacji przemysłu. Ostatecznie po kilkunastu dekadach istnienia zakład został zlikwidowany w 2012 roku, a należące do niego budynki rozebrane.

Początkowo Stanisław był szeregowym pracownikiem. Jego sytuacja zmieniła się, gdy do kierownictwa dotarła informacja, że ukończył studia; wtedy bardzo szybko otrzymał posadę projektanta. Stało się to w latach 60., kiedy fabryka była postrzegana ze nowatorską  ze względu na wykorzystywanie innowacyjnych technologii zdobienia oraz wyrobu ceramiki. Dawało to możliwość wcielania w życie wielu z jego nietuzinkowych pomysłów. Niestety nawet tak owocne projekty nie gwarantowały ówcześnie awansu – sprzeciw wobec zapisaniu się do partii sprawił, że rozwój kariery został zahamowany.

Nie zniechęciło to jednak Stanisława; nieustannie tworzył nowe projekty, które nazywał „garniturami”. Często nadawał im tytuły nawiązujące do aktualnych wydarzeń np. jedna z zastaw stołowych nosi nazwę „Fortuna” od nazwiska skoczka narciarskiego, który zdobył złoty medal Igrzysk Olimpijskich w 1972 roku. Niewątpliwie wpływ na zmysł estetyczny oraz późniejsze dzieła miała również sztuka ludowa (szczególnie plastyka dekoracyjna) regionu łowickiego, w którym przyszło mu dorastać. Otoczenie bogactwem dóbr kultury już od czasów dzieciństwa trwale zapisuje się w pamięci, choć często nie ma się nawet świadomości czerpania z tych zasobów w codziennej pracy. Przeglądając projekty Stanisława można zauważyć niektóre elementy zdobień na porcelanie przypominające m.in. tradycyjne łowickie wycinanki (motyw kwiatowy, wyraziste kolory, kompozycja itp.).

Jedna z przekazanych anegdot świetnie opisuje jego charakter. Pewnego dnia kierownik fabryki otworzył magazyn i pozwolił każdemu wybrać po zestawie porcelany jako formę podziękowania za dobrą pracę. Większość pracowników uznało to za dobrą okazję do wzbogacenia się i zabierało nawet po kilka zastaw. Gdy przełożony dowiedział się o całej sprawie w przypływie złości zabrał „łupy” i wszystkie potłukł; o nagrodach w najbliższym czasie można było zapomnieć. Stanisław w tej sytuacji jako jeden z niewielu postąpił zgodnie z zasadami i wziął tylko jedną nagrodę; i chociaż kara dosięgnęła wszystkich, to kierownik na pewno zapamiętał jego postawę. Takie podejście do życia towarzyszyło mu na co dzień – wspomniane już prezenty, które przywoził rodzinie zawsze kupował za swoje pieniądze w firmowym sklepie.

Zastawa stołowa (jeden z prezentów dla rodziny, archiwum prywatne)

Ze względu na swoje pozytywne cechy w niedługim czasie stał się cenionym pracownikiem.  O zaufaniu, jakim go obdarzano świadczyć mogą liczne delegacje, na które był wysyłany. Oprócz krajowych targów, które odbywały się w min. w Poznaniu, Stanisław bywał również na targach choćby w RFN. Wyjazdy zagraniczne, a szczególnie te za Mur Berliński były wtedy ryzykownym ruchem, ponieważ często zdarzało się, że ludzie już nigdy nie wracali. Reprezentując fabrykę miał za zadanie obserwować zachodnie trendy, pozyskiwać niezbędne kontakty oraz zapoznawać się ze wszelkimi nowinkami technologicznymi.

Z pewnością służbowe wyjazdy przyczyniły się do jego zamiłowania do podróży; szczególnie upodobał sobie polskie morze, nad które wybierał się co roku (chociaż nie miał samochodu). Mimo tego nie zapominał o miejscu, z którego pochodził – wracając z wakacji chętnie zatrzymywał się w domu rodzinnym. Odwiedziny w drugą stronę nie były tak częste, utrudnienie stanowiły daleka podróż, ale przede wszystkim brak możliwości pozostawienia gospodarstwa bez opieki. Jednak gdy tylko naradzały się ku temu możliwości, Stanisław chętnie zapraszał krewnych do siebie; oprócz standardowej wizyty w planie dnia zawsze znajdowało się zwiedzanie miasta i okolicy oraz oczywiście samej fabryki.

Większość swojego dorosłego życia mieszkał w Szczawnie – niewielkim miasteczku o charakterze uzdrowiskowym, położonym niedaleko Wałbrzycha – gdzie w jednej z poniemieckich kamienic przydzielono mu mieszkanie. Tam również poznał swoją przyszłą małżonkę, z którą doczekał się syna. Jako człowiek z natury nieśmiały oraz nieposiadający skłonności do spisywania własnych przemyśleń Stanisław nie pozostawił po sobie zbyt wielu pamiątek, jedynie zdjęcia oraz wspomnienia najbliższych. Na szczęście nieprzemijalnym przejawem jego talentu na zawsze pozostaną zaprojektowane naczynia, które do dziś zdobią wiele domów. Niektóre z zestawów są w posiadaniu kolekcjonerów (co można stwierdzić śledząc aukcje internetowe (1) (2) (3)). Najbardziej okazałe pod względem artystycznym projekty były umieszczane na ekspozycji w fabrycznej sali wystawowej, a swego czasu stanowiły także element wystawy stałej na Zamku Książ, gdzie gromadzone są przedmioty stanowiące dziedzictwo regionu Wałbrzycha i okolic. Znaczna część kolekcji jest jednak rozsiana po bliższych i dalszych krewnych, którzy z dumą prezentują unikatowe zastawy stołowe. Kluczowe jest tu słowo „prezentują”, ponieważ nikt nie przyznał się do faktycznego korzystania z naczyń. „Szkoda zniszczyć takie dzieła”.

Autorka: Aleksandra Pawelec 2024 r.