Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Zamiłowanie do muzyki, czyli to co mi w duszy gra, to moje dziedzictwo

Pracę nad niniejszym esejem rozpoczęłam w chwili, kiedy dowiedziałam się, że jego napisanie warunkuje zaliczenie ćwiczeń z przedmiotu „Ochrona i zarządzanie dziedzictwem kulturowym". W mojej głowie od razu zrodziło się wiele pytań i wątpliwości dotyczących tego, czym jest moje dziedzictwo. Ponieważ nigdy wcześniej nie rozważałam tej kwestii, to zadanie stanowiło dla mnie niemały problem. Poniekąd do tego zmuszona przez sytuację, długo zastanawiałam się, czy posiadam jakiś szczególny przedmiot lub znam wyjątkową osobę albo miejsce, które pełni jego funkcję. Moje pierwsze myśli przywiodły wiele pomysłów, jednak żaden z nich do mnie nie przemawiał. Aby jakoś sobie pomóc, postanowiłam usystematyzować swoją wiedzę na temat tego, czym właściwie jest dziedzictwo. Opierając się na definicjach encyklopedycznych oraz wiedzy z zajęć udało mi się ustalić kierunek w którym powinnam podążać w swoich poszukiwaniach. W celu uzasadnienia mojego wyboru pokrótce wyjaśnię, jak rozumiem to pojęcie. Dla mnie kryją się pod nim szeroko rozumiane wartości materialne lub niematerialne, które zostają dziedziczone po przodkach lub poprzednich pokoleniach, czy też od nich zaczerpnięte. Należy również podkreślić, że istotnym wyznacznikiem dziedzictwa jest jego wartość sentymentalna. Mogą to być stare obrazy, fortepian, wiekowy dom na wsi, zwyczaje kultywowane w domu, przepis na jabłecznik, dziwny i z pozoru nieużyteczny przedmiot, pradziadek, który stał się autorytetem, czy pasja i talent do wykonywania muzyki, jak jest w moim przypadku.
 
Muzyka jest obecna w mojej rodzinie już od kilku pokoleń. Mogłabym pokusić się o stwierdzenie, że jest to nasz znak rozpoznawczy, z którym dumnie się identyfikujemy. Nie każdy z żyjących członków mojej rodziny zajmuje się muzyką zawodowo. Część z nas robi to amatorsko, zaspokajając swoje indywidualne potrzeby i ambicje. Niezależnie od tego, wszystkich łączy jedna wspólna cecha: miłość do muzyki. Historie i anegdoty o muzycznych osiągnięciach moich dalekich i bliskich przodków można usłyszeć podczas rodzinnych spotkań. Święta oraz inne uroczystości takie jak urodziny, imieniny czy chrzciny, są do tego idealną okazją. Dzięki opowieściom przekazywanym z pokolenia na pokolenie, zdjęciom oraz starym, bogatym w zapisy różnorodnych utworów zeszytom nutowym wiem, że korzenie muzyki w mojej rodzinie sięgają czasów, kiedy żyli moi pradziadkowie. Ze wspomnianych wcześniej źródeł materialnych i niematerialnych dowiedziałam się na jakich instrumentach najchętniej grywali moi przodkowie, jakie zespoły muzyczne współtworzyli oraz do jakich innych celów wykorzystywali swoje umiejętności. Bardzo często pojawiały się tam instrumenty smyczkowe (głównie skrzypce) oraz klawiszowe (fortepian i pianino), rzadziej instrumenty dęte. Tak jest również do dnia dzisiejszego. Obecnie w rodzinie mam wielu pianistów i skrzypków, a na instrumencie dętym (trąbce) gra tylko mój brat. Każdy muzyk ma swoją ciekawą historię związaną z jego dorobkiem artystycznym i instrumentem, która jest jedyna i niepowtarzalna. Ja jednak postaram się skupić na osobach, które w największym stopniu w sposób bezpośredni lub pośredni miały wpływ na kształtowanie mojej wrażliwości artystycznej, która to zaowocowała moją pasją do muzyki, a w konsekwencji nadała sens i cel mojemu życiu.
 
Odkąd pamiętam, muzyka zawsze była obecna w moim domu rodzinnym. Stanowiła nieodłączny element domowej atmosfery i tradycji, a zwyczaj jej kultywowania był spoiwem łączącym wszystkich bliskich. Wraz z rodzicami i rodzeństwem mieszkaliśmy z dziadkami.
 
Osobą, która pobudzała we wszystkich zainteresowanie muzyką, był nieżyjący już tata mojej mamy. Dziadek z zawodu był organmistrzem (osobą, która konstruowała organy kościelne i je restaurowała) oraz organistą. Do dnia dzisiejszego w wielu polskich kościołach rozbrzmiewa muzyka płynąca z instrumentów, które zbudował. Dzięki zamiłowaniu, pasji i sercu, które wkładał w swoją pracę, stwarzał wokół niej niemal świętą aurę. Wszyscy z podziwem obserwowaliśmy to co robi i dzięki temu poznawaliśmy podstawy i tajniki muzyki. W jego ślady poszła moja mama oraz jej dwie siostry. Wszystkie już jako 7- latki zostały zapisane do szkoły muzycznej, gdzie uczyły się gry na fortepianie. Z opowiadań mojej mamy i ciotek dowiedziałam się, że muzyka przepełniała ich całe dzieciństwo. Brały udział w licznych konkursach i koncertach, podejmowały się próby komponowania własnych utworów, wraz z kolegami i koleżankami grającymi na innych instrumentach zakładali kameralne zespoły. Stawiały sobie coraz to nowe cele i wzajemnie się motywowały. Ich gra uświetniała Święta Bożego Narodzenia oraz inne uroczystości rodzinne czy szkolne. Zapoczątkowane w dzieciństwie zamiłowanie do muzyki z biegiem czasu wzrastało, a w rezultacie stało się pasją, która towarzyszy im przez całe dotychczasowe życie. Po ukończeniu I i II stopnia szkoły muzycznej kształciły się na uczelni wyższej, żeby teraz zajmować się muzyką zawodowo. Wszystkie trzy siostry zarażały miłością do muzyki swoje potomstwo. Stąd też wiele moich kuzynek i kuzynów uczy się obecnie gry na jakimś instrumencie. Zarówno moja mama jak i obie ciotki zawsze powtarzają, że największym szczęściem jest móc połączyć swoją prace z pasją, a jeszcze większym móc się nią dzielić z innymi.
 
W ślady za swoją mamą poszłam również ja. Rodzice i dziadkowie od dziecka starali się, abym miała jak największy kontakt z muzyką i sztuką. W ten sposób chcieli przekazać mi cząstkę swojego dziedzictwa. Miało to duży wpływ na kształtowanie mojej wrażliwości i muzykalności. Rodzina nigdy nie wywierała na mnie żadnej presji, ani do niczego mnie nie namawiała. Wybór należał do mnie. Mogłam uczęszczać ze swoimi rówieśnikami na zajęcia sportowe, plastyczne, czy balet. Ja jednak zawsze lubiłam spędzać dużo czasu z dziadkiem, który pracował w warsztacie znajdującym się w pobliżu mojego domu. Przysłuchiwałam się jego grze na organach i śpiewie. Kiedy byłam starsza, zaczęłam uczyć się różnych pieśni, które później razem wykonywaliśmy. Pamiętam, że sprawiało mi to dużo radości i satysfakcji.
 
Dziadek widział we mnie potencjach, chwalił mnie i zachęca ł do dalszej nauki. To dawało mi siłę i motywację. Drugą bardzo ważną osobą, dzięki której zobaczyłam w muzyce coś więcej niż tylko szereg kolejno następujących po sobie dźwięków, jest moja mama. Jako pianistka i nauczycielka gry na fortepianie wypełniała domową cisze swoją muzyką, która wtedy była dla mnie czymś niezwykłym i magicznym. Marząc o tym, by jej dorównać, patrzyłam na mamę z wielkim podziwem. Wtedy zapadła decyzja o tym, że powinnam spróbować swoich sił w szkole muzycznej. Tak też się stało.
 
W wieku ośmiu lat zaczęłam naukę gry na skrzypcach. Instrument wybrałam sobie sama. Nie pamiętam dlaczego były to akurat skrzypce, jednak nigdy nie pożałowałam swojej decyzji. Nie rozstaje się z tym instrumentem od piętnastu lat, a początkowe zauroczenie nigdy nie minęło. Z upływem czasu, w miarę wzrostu swoich umiejętności, gra na skrzypcach coraz bardziej mi się podobała i wciąż podoba. Do szkoły muzycznej chodziłam bardzo chętnie. 
 
Zaczęłam słuchać muzyki klasycznej, interesować się historią muzyki, jeździć z rodzicami do filharmonii i opery. Czułam, że zmierzam we właściwym kierunku. Miałam cel, do którego dążyłam. Chciałam nauczyć się grać, być dobrą w tym co robię, oraz z pomocą muzyki sprawiać radość sobie i innym. Wraz z kuzynostwem, mamą i ciotkami wykorzystujemy każdą wolną chwilę, by wspólnie muzykować i kultywować rodzinny zwyczaj. Mojego świętej pamięci dziadka bardzo to cieszyło i wzruszało, dlatego zawsze przy tej okazji go wspominamy. Biorąc udział w wielu konkursach i kursach, ciągle rozwijam swoje umiejętności i doskonale warsztat muzyczny. W moich poczynaniach wspierają mnie rodzice, a przede wszystkim mama, dzięki której to wszystko się zaczęło. W rezultacie skończyłam szkołę muzyczną II stopnia, pracuje w zawodzie muzyka i przygotowuje się do egzaminów wstępnych na studia wyższe. Muzyka stała się moją największą pasją i nieodłączną częścią życia. Można zatem stwierdzić, że zrealizowałam cele postawione sobie w dzieciństwie.
 
Analizując życie swoich bliskich i dalekich krewnych, żyjących i nieżyjących, doszłam do wniosku, że muzyka jest moim małym dziedzictwem. Wyssana z mlekiem matki stała się czymś, co daje mi szczęście, pozwala na samorealizacje oraz jest elementem przewodnim mojej egzystencji. Jestem dumna z talentu, który odziedziczyłam, oraz wdzięczna swojej rodzinie za podtrzymywanie tak pięknej tradycji, jaką jest gra na instrumentach oraz śpiew. Jestem pewna, że moje dziedzictwo nigdy nie odejdzie w niepamięć, a wręcz przeciwnie, zagości jeszcze w niejednym sercu.
 
Autor: anonimowy 2016 r.
Data opublikowania: 09.04.2016
Osoba publikująca: Agnieszka Pudełko