Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Kalprodus – moje dziedzictwo

Moim dziedzictwem z dumą mogę nazwać rodzinną firmę rzemieślniczą, która zajmuje się produkcją torebek i akcesoriów ze skóry naturalnej. Firmę założył senior rodziny – mój dziadek, już prawe pół wieku temu. Firma narodziła się z pasji do rękodzieła i kaletnictwa. Jej nazwa – początkowo zdaje się być tajemnicza, ale po dłuższym wczytaniu się możemy dostrzec, że składa się z dwóch podstawowych i kluczowych słów, a mianowicie chodzi o „kaletnictwo" oraz „produkcję".

Historia firmy sięga końca lat 60. XX wieku, kiedy dziadek ukończył szkołę kaletniczą i postanowił zajmować się produkcją torebek i galanterii skórzanej. Początkowo pracował jako czeladnik w zakładzie kaletniczym. Dziesięć lat później na krakowskich Bronowicach powstała jego własna pracownia kaletnicza, do której przylegał niewielki punkt sprzedaży. Mijały lata, a dziadek z dbałością o każdy detal produkował kolejne torebki, na początku bazując na gotowych wzorcach. Z czasem jego syn, a mój wujek, również zakochał się w kaletnictwie i od młodych lat wspomagał dziadka, wkładając w firmę całe swoje serce. Wujek został obdarzony niezwykłą wyobraźnią, dzięki czemu w wizjonerski sposób potrafił zaprojektować wyjątkowe i oryginalne wzory torebek. W rozwój firmy była zaangażowana cała rodzina. Jeszcze w latach 90. babcia zajmowała się, jakby to dzisiaj nazwać, „marketingiem szeptanym" i rozprzestrzeniała wieści o „naszych" torebkach pomiędzy straganami w krakowskich Sukiennicach. Wielu sprzedawców z Sukiennic chętnie kupowało hurtowo torebki dziadka, ponieważ świetnie sprzedawały się wśród zagranicznych klientów. Torebki dzięki aktywności babci trafiały również do eleganckich butików ze skórzaną galanterią, ale i tak największym powodzeniem wciąż cieszył się przylegający do pracowni przyzakładowy sklepik.

Muszę przyznać, że wraz z moimi rodzicami, także przyczyniałam się do rozwoju firmy, najczęściej jeżdżąc po całej Polsce w poszukiwaniu najlepszych skór i produktów niezbędnych do stworzenia torebek, teczek, czy pasków. Z dzieciństwa pamiętam intensywny zapach skór, które dziadek magazynował na strychu domu. Na początku XXI stulecia, wujek przejął rodzinny biznes i firma zyskała nazwę Kalprodus Junior. Jako główny producent, a zarazem projektant torebek, sprawdzał się na tyle dobrze, że pozwoliło nam to otworzyć drugi firmowy sklep w Krakowie. Pierwszy pozostał na Bronowicach, natomiast drugi usytuowany był przy Nowym Kleparzu i stal się królestwem dziadka, który pomimo iż osiągnął wiek emerytalny, ani myśli o porzuceniu pracy

Dziadek był na tyle zżyty ze swoimi stałymi klientami, że wraz z jego przeprowadzką do drugiego sklepu i pracowni, klienci również zmienili swój ulubiony punkt z torebkami. Dziadek, oprócz produkcji torebek, silnie zaangażował się w naprawę galanterii skórzanej. Klienci od lat przychodzą do niego z nadzieją że da drugie życie ich starym i zniszczonym torebkom i walizkom. Dziadek jest przykładem osoby, która wykonuje swoją pracę z pasją i nie jest w ogóle nastawiona na zysk. Wielokrotnie widząc osobę ubogą, która przyszła do niego ze zniszczoną torebką i prosiła o pomoc, wykonywał usługę gratis i dlatego też zyskał tak dużą sympatię wśród klientów.

Misją naszej rodzinnej firmy jest niewątpliwie dbałość o szczegóły oraz materiały bardzo dobrej jakości. Torebki wykonywane przez dziadka i wujka znacznie różnią się od typowych torebek, które możemy kupić w sklepach sieciowych. Wyróżniają je ciekawe wzory i desenie oraz wyjątkowa trwałość. Podejście do klienta jest również bardzo indywidualne. Wujek chętnie wykonuje torebki na indywidualne zamówienie. Z uśmiechem wspominam okres świąteczny, kiedy dziadek wracał z pracy z domowymi ciastami, czy świątecznymi pierogami, które dostawał od zaprzyjaźnionych klientów. Takie relacje są bezcenne.

Zarówno wujek jak i dziadek, pomimo oddzielnych punktów sprzedaży, są ze sobą zżyci i wiernie się wspierają. Dziadek nie próbuje zyskać nowych klientów, ponieważ lata praktyki i doświadczenia w branży pozwoliły zyskać mu całe spektrum wiernych klientów, którzy kilka razy na rok zaopatrują się u niego w torebki, paski, czy nesesery. Wujek poszedł z duchem czasu i zwrócił się w stronę marketingu internetowego. Sam stworzył stronę internetową firmy oraz sklep online, a także coś bez czego trudno obejść się w dzisiejszych czasach – fanpage na Facebook`u. Za moją namową firma coraz bardziej otwiera się na prowadzenie biznesu w Internecie.

Udało się wziąć udział w bardzo ciekawym projekcie „Mistrzowie". Projekt polegał na organizacji sześciu warsztatów z krakowskimi „mistrzami" już zapomnianego rzemiosła, takiego jak tapicerstwo, modniarstwo, czy właśnie kaletnictwo. Projekt miał na celu promowanie lokalnych pracowni oraz „umierających" zawodów. W każdym z warsztatów było ośmiu seniorów, którzy współpracowali z ośmiorgiem młodych ludzi. Forma warsztatów – Mistrz oraz dwoje uczniów: pracujący razem, ramię w ramię senior i młody człowiek- odwołuje się do tradycyjnych metod pracy i wiekowej relacji mistrz i uczeń. Ów projekt zakończył się jesienią 2015 roku i był częścią kampanii społecznej mającej na celu ukazanie seniorów, jako osoby aktywne, pracujące z pasją. Zajęcia składały się z dwóch części. Początkowo Mistrz opowiadał o swojej pracy i tajnikach zawodu, a następnie prowadził praktyczną część warsztatów, która pozwoliła uczestnikom empirycznie poznać dane rzemiosło. Wujek sprawdził się znakomicie jako Mistrz, co można oglądać na filmie z warsztatów.

Nasza rodzinna firma nigdy nie stanie się wielkim przedsiębiorstwem, ponieważ nie na tym nam zależy. Dla nas ważne jest budowanie długoterminowych relacji z klientem. Wychodzimy z założenia, że niekiedy lepiej jest kiedy mamy mniej klientów, ale takich, którzy będą doceniać wartość naszych torebek, mając świadomość, że kryje się za nimi długoletnia tradycja. Torebki są w 100% ręcznie robione. Czas wykonania jednej torebki to ok. 2-3 godziny pracy rąk dziadka i wujka, ale jest to także praca całej naszej rodziny oraz czas spędzony na wyszukaniu najlepszych materiałów oraz zaprojektowaniu wyjątkowego wzoru. Klienci mają świadomość, że w naszych pracowniach dokonuje się cudów i wujek potrafi „wyczarować" właściwie każdą torebkę na indywidualne zamówienie, dlatego osoby, które cenią sobie jakoś i oryginalność chętnie odwiedzają nasze dwa sklepy.

Pomimo, iż nie mieszkam już z dziadkami, bardzo często odwiedzam ich sklepik, który jest bardzo mały ale za to niesamowicie zadbany (w Wielkanoc nie brakuje tam króliczków i pisanek, w walentynki serduszek, a w okresie bożonarodzeniowym można tam spotkać uśmiechnięte mikołajki oraz wypolerowane bombki). O wizualny stan sklepu dba niezawodna babcia. Niekiedy doradzam, jakie wzory torebek są „na topie" w danym sezonie, dziadek z uśmiechem mnie wysłuchuje, ale i tak wiem, że nie interesują go wielkie galerie handlowe i modne wzory. Jego torebki są ponadczasowe i klasyczne. Duma mnie rozpiera, kiedy na ulicy widzę osobę, która nosi plecak lub torebkę ze skromnym wygrawerowanym napisem Kalprodus, bo wiem, że nazwa firmy poza dwoma tytułowymi słowami kryje za sobą jeszcze dwa kolejne, są to rodzina i pasja – i to jest właśnie moje dziedzictwo.

 Autorka: Magdalena Kowalewska 2016 r. 

Data opublikowania: 17.02.2016
Osoba publikująca: Agnieszka Pudełko