Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Dziedzictwo dnia codziennego

Czy dziedzictwo ma to samo znaczenie dla każdego? Czy wszyscy są świadomi tego, że żyją w nim zanurzeni? Czy potrafią je szanować? Iść do przodu, patrzeć w przyszłość pamiętając o tym co było kiedyś? 
 
Zaczęło się od starej szafy, ale o niej za chwile. Miałam siedemnaście lat i już od roku miałam lekcje historii sztuki. Zaczęłam poznawać wartość historyczną, artystyczną i estetyczną różnych obiektów. Odkryłam, iż piwnica starego domu moich dziadków pełna jest wspaniałych skarbów. Powoli i mozolnie wyszukiwałam najróżniejsze artefakty pamiętające czasy mojej praprababci. Tarka do prania bielizny, stary zardzewiały rower pradziadka, moje pierwsze skarby. W któryś weekend zauważyłam, że w garażu, w samym rogu, stoi  oklejona pajęczynami drewniana szafa. Bardzo spodobał mi się jej rzeźbiony w zwinięty liść akantu ornament i zapragnęłam uratować ją z ciemnego i wilgotnego wnętrza. Dziadkowi służyła jako miejsce do przechowywania olejów, farb i rozpuszczalników. Była trochę za wysoka do garażu więc uciął jej dolną szufladę. Gdy tylko dowiedział się, że chcę ją wyremontować od razu zapaliła mu się iskra w oku. Drewniana przedwojenna szafa wykonana w Oświęcimiu po paru dniach intensywnej pracy wróciła do swej dawnej świetności. Babcia, która pesymistycznie podchodziła do całego przedsięwzięcia, była zdziwiona. Natomiast dziadek był zachwycony rezultatem. 
 
W tym miejscu zatrzymam się na chwile. Moi dziadkowie, dwoje ludzi, którzy są w podobnym wieku, wychowani w podobnym środowisku, żyjący ze sobą już pięćdziesiąt lat, reprezentują dwie zupełnie odmienne od siebie postawy względem swojego dziedzictwa. Babcia od zawsze podążałam za „modą", stare meble po swoich dziadkach zastąpiła nową lśniącą meblościanką. Część starych sprzętów miało szczęście i wylądowało w piwnicy, część niestety zgniła na działce lub została spalona. Plik starych czarno-białych fotografii babcia trzyma w nieładzie w starym pudełku po butach na dnie szafy. Dziadek natomiast fotografie trzyma w starym niebieskim albumie, starannie poukładane. Czasami razem z nim i moją mamą je przeglądamy. Wtedy słyszę różne historie, jak to ciocia miała komunijną sukienkę uszytą ze spadochronu, albo jak wujek, gdy był jeszcze mały, wpadł, do nie istniejącego już, oczka wodnego na rowerze. Gdy ma miejsce jakiś zjazd rodzinny,  babcia nagle przypomina sobie o tym dziadkowym albumie i po niego posyła by stał się on częścią zabawiania gości. Takie dziedzictwo od święta. 
 
Po epizodzie z szafą dziadkowi spodobała się myśl o przywracaniu strych sprzętów do życia. W najgłębszych zakamarkach piwnicy wyszukał metalowe łóżko i zapytał mamę czy by go nie chciała. Okazało się, że jest to łóżko praprababci. Mama opowiedziała mi, że gdy były wraz z siostrami małe to ich prababcia czytała im bajki właśnie na tym łóżku, a potem wyganiała je do spania. Łóżko zostało odczyszczone, wymalowane i przetransportowane do naszego mieszkania. Zajmuje pół sypialni mamy, ale zdaje się, że jej to wcale nie przeszkadza. 
 
Inaczej było z drewnianym biurkiem prababci. Gdy byłam dzieckiem wydawało mi się strasznie wielkie i stare. Stało w nieużywanych pokojach na parterze. Wraz z kuzynami bawiliśmy się na nim w biuro. Do dziś pamiętam zdobne metalowe uchwyty, które gdzieś zaginęły w ferworze zabawy. To biurko było obiecane mojej mamie. Wydaje mi się, że dla mojej mamy jest najważniejszym ze wszystkich starych mebli, które przygarnęłyśmy do domu. Mama była bardzo związana ze swoją babcią i to biurko to chyba jedyna fizyczna pamiątka jaką mama posiada po prababci. 
 
Patrząc na dwie tak odmienne postawy mojego dziadka i mojej babci rodzi się w mojej głowie pytanie: Czy patrząc w przyszłość należy schować swoje dziedzictwo do najciemniejszych zakamarków pamięci tek by nie przeszkadzało, czy raczej je pielęgnować i się nim dzielić z najbliższymi? Nigdy nie poznałam mojej praprababci, a nawet mojej prababci. Jednak dzięki opowieściom mojej mamy i mojego dziadka są żywe w mojej pamięci. Jedną z nich polubiłam tak bardzo, że wybrałam jej imię jako moje imię do bierzmowania. Myślę, że po części chciałam przywrócić ją do życia, a po części zawsze o niej pamiętać. A może trochę dlatego, że wszyscy którzy ją jeszcze pamiętają zarzekają się, że mamy ten sam kolor oczu…
 
Pamiętać na co dzień czy od święta? Po prostu pamiętać! Uważam, że nasze dziedzictwo nas kształtuje, ponieważ każdy człowiek pochodzi skądś. Miejsce i ludzie nas kształtują od urodzenia. Dlatego powinniśmy o naszym mały dziedzictwie mówić i o nim pamiętać. Trzymać stare fotografie, rysować drzewa genealogiczne i wspominać nieżyjących już członków rodziny. Dziedzictwo jest ważne dla każdego, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego dziedzictwo w niektórych rodzinach, dla niektórych ludzi odchodzi w zapomnienie, umiera śmiercią naturalną. Tak jak legenda przekazywana z ust do ust, jeśli przestanie być opowiadana to zostanie powoli zapomniana. 
 
Uratowane przez nas szafa i biurko stoją w dużym pokoju, wspólnie z nowoczesnymi, białymi meblami na wysoki połysk. Z pozoru ta aranżacja wnętrza może zakrawać o groteskę, jednak w dziwny sposób stare i nowe meble idealnie ze sobą współgrają. Myślę, że moja mama nie jest do końca świadoma, że przyjmując te stare meble do naszego mieszkania nauczyła mnie dbać o dziedzictwo oraz wplatać je i godzić z życiem codziennym. Bo ciepłe odcienie drewna codziennie cicho przypominają mi o przeszłości, która jest teraz częścią mnie. 
 
Autorka: Weronika Ptak 2015r.
Data opublikowania: 13.02.2015
Osoba publikująca: Agnieszka Pudełko