Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Dziedzictwo ukryte w najbliższych

Region, w którym się urodziłam i wychowałam słynie z kultywowania różnych zwyczajów. Ludzie tam żyjący przywiązują również dużą wagę do historii i tradycji. Mowa mianowicie o miejscowości Żywiec w województwie Śląskim. To miasto od zawsze było dla mnie moją małą ojczyzną. Rodzice oraz dziadkowie także starali się wychowywać mnie i moje rodzeństwo w myśl tradycji panujących w tych okolicach. Dlatego to właśnie ludzie, którzy otaczali mnie od dziecka sprawili, że teraz czuję się tym kim jestem. I mimo, że od kilku lat mieszkam poza domem to wciąż czuję silną więź z rodziną i zwyczajami, których dzięki niej się nauczyłam.

 Jednak mimo, że jestem rodowitą Żywczanką moja rodzina nie pochodzi z Żywca, czy okolic, a z innych części Polski i nie tylko. Łuka Mała i Hlibów to wsie należące do dawnego województwa tarnopolskiego, które niegdyś znajdowały się w granicach II Rzeczpospolitej, a obecnie leżą na terytorium Ukrainy. Pierwsza z nich to miejsce urodzenia mojego dziadka, a druga mojej babci. Oboje zamieszkali w Głuchołazach, gdzie urodził się mój tata. Jednak trudne warunki panujące na tych terenach zmusiły ich do osiedlenia się w Żywcu w 1969 roku. Z kolei rodzina mojej mamy pochodzi z Małopolski, z wiosek mieszczących się nieopodal Kęt.

Kiedy zastanawiam się nad tym, co pozostawili dla mojej tradycji przodkowie na myśl nasuwa się postać dziadka i jego losów. Ta osoba ukształtowała w bardzo silny sposób dziedzictwo mojej rodziny. Do dziś bardzo dobrze pamiętam opowieści dziadka dotyczące jego losów podczas wojny. Te historie ożywiały niemal każdą rodzinna uroczystość, czy chociażby zwykłe codzienne sytuacje. I nawet dzisiaj, pomimo tego, że dziadka nie ma już z nami, jego przeżycia nadal są tematem rozmów. Poprzez swoje czyny, a potem ustny przekaz stworzył dziedzictwo niematerialne naszej rodziny. Oprócz tego pozostawił po sobie liczne odznaczenia, stroje i dokumenty, które są dla nas wciąż żywym, materialnym dziedzictwem.

Wspomnienia dziadka sięgają 1939 roku, kiedy to wraz z rodziną został wywieziony na Syberię. Te jakże trudne warunki, w jakich się znaleźli, potęguje jeszcze bardziej wydarzenie, które wstrząsnęło całą rodzina. Mianowicie umiera mój pradziadek, ukochany mąż i ojciec będący głównym żywicielem rodziny. Dlatego dziadek musi stanąć na wysokości zadania i zadbać o mamę oraz siostrę. Początkowo pracuje przy wyrębie drewna. Jednak po pewnym czasie pozostawia najbliższe mu osoby, a sam wstępuje do polskiej dywizji piechoty im. Tadeusza Kościuszki w ZSRR. Zanim jednak tam dociera musi pokonać pieszo 600 km. Nam żyjącym w czasach, kiedy rzeczywistość wojenną znamy tylko z książek i filmów jest bardzo trudno wyobrazić sobie poświęcenie osób takich jak mój dziadek.

 Po walkach w dywizji walczy w armii Wojska Polskiego w I brygadzie artylerii im. Józefa Bema, podczas których jest bombardierem artylerii ciężkiej. Dziadek wraz z armią stacza wojenne zmagania na szlaku od Lenino aż po Berlin, zdobywając ziemie nad Bugiem, Wisłą, Odrą, Nysą i Bałtykiem oraz miasta takie jak: Lenino, Warszawę, Złotów, Jastrów, Roderitz, Frydląg Pomorski i inne miejscowości Pomorza Zachodniego: Tempelburg, Falkenburg, Dramburg oraz Berlin. Niestety podczas jednego starcia zostaje ranny i traci całkowicie słuch przez wybuch w okopach.

Kiedy kończy się wojna dziadek stara się odnaleźć mamę i siostrę, z którymi stracił kontakt. Poszukuje je przez Polski Czerwony Krzyż chociaż zdaje sobie sprawę, że ich znalezienie graniczy z cudem. Ku jego nieopisanej radości udaje mu się odszukać rodzinę i wraz z nią osiedla się na Opolszczyźnie, w Gierałcicach, gdzie dostaje mieszkanie i pole za uczestnictwo w walkach o ojczyznę. Na tym dzieje wojenne mojego dziadka się kończą. Zakłada rodzinę i próbuje wieść normalne życie w tych okolicach.

Kiedy opisuje się jego czyny nie można zapomnieć o orderach, medalach i odznaczeniach, które otrzymał za udział w historycznych walkach. Teraz wspominając dziadka, pisząc ten esej patrzę właśnie na różnorodne materialne pozostałości po jego zmaganiach. Do najważniejszych należą:

  • medal za obronę Warszawy
  • medal za udział w walkach za Odrę, Nysę i Bałtyk
  • medal za udział w walkach o Berlin
  • odznaczenie Krzyżem bitwy pod Lenino oraz Najważniejszym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski
  • odznaka Grunwaldu
  • srebrny medal ,,za zasługi na polu chwały"

Za udział w walkach o Wolną Polskę otrzymał również legitymację członkowską Związku Kombatantów RP i byłych więźniów politycznych.

I na takim gruncie oparta jest moja tożsamość. Właśnie te opowieści dziadka utkwiły w mojej pamięci najmocniej i będą przekazywane kolejnym pokoleniom.

Na moje dziedzictwo składają się także osoby, które nauczyły mnie pewnych zachowań i zaszczepiły zamiłowanie do wielu zwyczajów. Tak było na pewno z rodzicami, dzięki którym poznałam folklor. Początkowo tata, a później moja mama stali się członkami Zespołu Pieśni i Tańca ,,Pilsko" w Żywcu. Oboje pochodzili z rodzin, gdzie śpiew i taniec uświetniały każde imprezy, stąd także ich zainteresowanie tą formą sztuki. Dodatkowo Żywiecczyzna jest miejscem, w którym to właśnie zespoły ludowe i ich zwyczaje są głównym składnikiem kultury tego regionu.

Oczywiście pragnąc kontynuować tradycję również ja i mój brat zaczęliśmy uczęszczać do zespołu ludowego, w którym jeszcze do niedawna tańczyli i śpiewali nasi rodzice. Wielką radością dla naszej rodziny był występ z okazji jubileuszu 60-lecia zespołu, podczas którego na scenie tańczyli przedstawiciele młodego i starszego pokolenia. To właśnie wtedy po raz pierwszy stanęliśmy na jednej scenie z naszymi rodzicami. To wydarzenie pokazuje jak taniec i muzyka, tak bardzo mocno wpisane w polską kulturę ludową, mogą łączyć pokolenia, przekazywać tradycję i tworzyć nową historię.

Chociaż jako dziecko zafascynowana byłam folklorem i chętnie brałam udział w wyjazdach na festiwale w Polsce i zagranicą to w pewnym momencie porzuciłam zespół ludowy i zajęłam się inną formą tańca jaką jest taniec towarzyski. Początkowo rodzice nie byli zadowoleni z mojej decyzji, jednak doszli do wniosku, że powinnam poznawać i rozwijać się również w innych rodzajach tańca. I tak na jakiś czas zrezygnowałam z folkloru. Trwało to do momentu, kiedy rozpoczęłam kolejny etap w swoim życiu i rozpoczęłam kurs na instruktora tańca. Wtedy po raz kolejny spotkałam się z kulturą ludową za sprawą tańców pochodzących z różnych regionów. Oprócz tego zaczęłam otaczać się ludźmi, którzy podobnie jak moja rodzina, fascynowali się folklorem. To dzięki nim spojrzałam na ten taniec z innej perspektywy, kiedy nie musiałam już czegoś robić,  aby zadowolić innych, ale sama chciałam powrócić do tego. I tak oczarowałam się kulturą ludową.

Powyższy przykład pokazuje, że wartości wokół których dorastamy i których uczą nas bliskie osoby są bardzo cenne. Zakodowane są w naszej świadomości tak mocno, że dokonując wyborów już w samodzielnym, dorosłym życiu kierujemy się takimi wartościami, jakich nauczyli nas rodzice, czy dziadkowie. Ta różnorodność kulturowa regionów Polski jest wspaniała. Rozmawiając z osobami z innych miejscowości, czasem znajdujących się niedaleko, można wymienić się charakterystycznymi zwyczajami tam występującymi. Już jako dziecko podróżując z rodzicami i odwiedzając rodzinne strony moich przodków byłam zafascynowana chociażby odmiennością języka. Wszyscy posługujemy się tym samym językiem, jednak występuje w nim coś co odróżnia jednych od drugich.  Choć w okolicach, gdzie dorastali dziadkowie byłam dawno temu to w mojej pamięci utkwiły rozmowy z tamtejszymi mieszkańcami i sposób ich wypowiadania się: charakterystyczna gwara, bardziej śpiewny akcent.

Moja babcia jest kolejnym przykładem osoby, która stworzyła tradycje panujące w naszym domu. To dzięki niej na wigilijnym stole obecna jest kutia, czyli tradycyjna potrawa kuchni ukraińskiej, białoruskiej, rosyjskiej, czy dawnej polskiej kuchni kresowej. Kiedy myślę o babci i jej rodowodzie bez wątpienia charakteryzuje ją specyficzna mowa. Mimo, że większą część swojego życia mieszka w Żywcu nadal posiada pewien zasób słownictwa, który zdradza jej pochodzenie. Pamiętam jak w dzieciństwie każdy nowo przybyły gość do naszego domu w postaci koleżanek i kolegów, po rozmowie z babcią zadawał pytania o jej pochodzenie, gdyż sposób jej wypowiedzi wskazywał na to, że nie jest ona tutejsza. 

Moje dziedzictwo zostało oparte na rodzinie, czyli najbliższych osobach, które otaczały mnie od momentu, gdy przyszłam na świat. Są przy mnie również teraz, a ja staram się w każdej wolnej chwili wracać wspomnieniami do czasów kształtowania się naszej rodzinnej tradycji. Dla każdego dziedzictwo może być czymś innym. Dla mnie dziedzictwem są osoby, ich losy i zwyczaje. Opisałam jaki wpływ na mnie mieli moi dziadkowie od strony taty. Nie można pominąć również rodziców mojej mamy. Oni także nauczyli mnie najważniejszych wartości i wpisali w tradycję cotygodniowe spotkania w ich rodzinnym domu. Teraz, gdy jeden i drugi dziadek już nie żyją wciąż zachowujemy ich postać w pamięci i rozmowach. Dzięki temu jestem osobą, która odczuwa potrzebę silnej więzi rodzinnej. Uważam, że tylko w ten sposób powstaje tradycja.  Dlatego przy tworzeniu własnej rodziny również będę starała się przekazać dziedzictwo, które zapoczątkowali przodkowie. Moje dziedzictwo to ludzie, bo tylko oni są w stanie zachować ciągłość tradycji i przekazać ją dalej.  

Autorka: Marta Białas 2016 r.

Data opublikowania: 09.04.2016
Osoba publikująca: Agnieszka Pudełko