Polub Instytut Kultury
Nim opowiem o mojej kulturowej historii, która ukształtowała moją przeszłość, tworzy teraźniejszość i zapewne będzie kreować przyszłość chcę napisać kilka słów o tym z czym kojarzy mi się dziedzictwo kulturowe i jak wygląda moja prywatna definicja tego pojęcia. Dziedzictwo rozumiem jako przestrzeń, w której człowiek buduje swoje wartości, którymi kieruje się w swoim życiu. To przestrzeń, na którą wpływ mają ludzie, wśród których obraca się człowiek, miejsce w którym żyje (w sensie geograficznym) oraz tradycja, w której jest wychowany.
Moja przestrzeń dziedzictwa to głównie moi rodzice, którzy zaszczepili we mnie szczególną dbałość o stosunki rodzinne, o tradycje z pokolenia na pokolenie i przywiązanie do miejsca, w którym żyję. Niektórzy nie traktują tego poważnie lub traktują jako przypadek, ja zaś jako klucz do drogi budowania swojego pojmowania dziedzictwa – tym „czymś" jest pochodzenie moich rodziców. Tata pochodził z małej wsi pod Krakowem – jednak życie zmusiło Go do szybkiego podjęcia poważnych decyzji. W wieku 15 lat przeprowadził się do Krakowa, gdzie pracował i uczył się. Znalazł stałą pracę na Śląsku. Przeprowadził się do Chorzowa, pracował w jednym z największych jak na te czasy zakładzie chemicznym. Tam poznał moją Mamę – Ślązaczkę z „dziada pradziada", „Hanyskę" dumną z miejsca, w którym żyje. Relacja między nimi wzbudziła niemałe emocje – moja Babcia ze strony Mamy nie potrafiła pogodzić się z faktem, że jej córka wybrała sobie za męża „gorola" i to jeszcze „lajkonika". Jednak stereotypy po wspólnych latach życia razem zakopały się we wspomnieniach. Jestem piątym dzieckiem swoich rodziców, najmłodszą córeczką – często moi przyjaciele śmieją się, że jestem specjalnym „dzieckiem miłości" swoich rodziców. Całe szczęście moi rodzice nie zaserwowali mi lat rozpieszczania i szczególnego traktowania tylko z powodu tego, że jestem ich ostatnią i najmłodszą córką. Zawsze każde z naszej piątki było traktowane na równo, bez taryfy ulgowej. Lata dzieciństwa spędziłam w mieszance kulturowej – temperament śląski z małopolskim spokojem są sporym kontrastem. Właśnie ten kontrast ukształtował mnie na taką jaką jestem dziś. Tradycje wyniesione z domu mojego Ojca zagościły w naszym domu – Tata był osobą mocno związaną z Kościołem (nie fanatycznie lecz z zupełną normalnością). Moja Mama zaraziła się tym przywiązaniem do Pana Boga, co w efekcie sprawiło iż staliśmy się rodziną przywiązaną do wyższych wartości, kierującą się zasadami kształtowanymi przez wiarę. Jesteśmy niebanalnym połączeniem dwóch polskich kultur – najbardziej to połączenie było widoczne w czasie Świąt Bożego Narodzenia, gdy tradycje śląskie były mieszane z małopolskimi. Ten kontrast jest dla mnie dziś normalnością. Finalnie stało się tak, że Tata więcej swojego życia spędził na Śląsku – tak wsiąkł w tą kulturę, iż miało się wrażenie, że tu się urodził, to jest Jego Hajmat. Perfekcyjnie opanował śląską godke, znał wszystkie zwyczaje i tradycje Ślązaków – stał się jednym z nich.
A ja? Nie mogę nazwać się Hanyską, bo mam mieszaną krew. U nas, na Śląsku mówią na mnie basztard albo krojcok. Nie ma w tym nic obraźliwego, po prostu miejsce, w którym się rodzisz ma wielkie znaczenie wśród Ślązaków. Jednak to właśnie Śląsk jest miejscem, które kocham. W czym się to objawia? To dosyć proste – kocham pejzaż szybów kopalnianych, kominów, ulice zastawione familokami (ceglanymi kamienicami)… współczuję każdemu, kto nie urodził się na Śląsku. Nie ukrywam, że my, Ślązacy jesteśmy w sobie zadufani – często podkreślamy to, że jesteśmy wspaniali, mamy mocno wygórowane poczucie własnej wartości. Wszystkich spoza naszych granic traktujemy inaczej, bo to „Gorole", bo to Ci, którzy nie zaznali prawdziwego życia – nie pracowali w kopalni, nie walczą o rodzinne więzy tak jak my. Tak, mamy podniesione nosy. Gdyby spytać na ulicy jakiegokolwiek Ślązaka o to, jakie jest najlepsze miejsce na Ziemi to zapewne wymieni jedno z śląskich miast lub wsi.
Żyjemy tutaj stereotypami, to też zapewne bierze się z tego zadufania naszej społeczności. Z góry oceniamy ludzi, którzy pochodzą spoza naszych granic – co oczywiście jest możliwe do zniwelowania (patrz: historia mojego Taty). Pielęgnujemy tradycje – Barbórka jest wydarzeniem, na które czeka się bardziej niż na Boże Narodzenie. Rodzina to wartość, która jest stawiana na drugim miejscu – dlaczego na drugim? Prawdziwy Ślązak na pierwszym miejscu zawsze postawi Boga, następnie rodzinę i jej tradycje. I może zabrzmi to banalnie – ale to naprawdę ma ogromny wydźwięk w naszym życiu. Kochamy miejsce, w którym żyjemy, nie wstydzimy się swojej gwary, nie wypieramy się tego skąd pochodzimy. Mimo wszystko Ślązak, to człowiek wielkiej gościnności – z zawsze otwartymi drzwiami dla drugiego człowieka, zawsze z ciepłem traktując swojego gościa.
Mam w sobie pasję podróżowania, uwielbiam samotne spontaniczne wyprawy po świecie. Moi przyjaciele, rodzina przyzwyczajeni są do tego, że przy popołudniowej kawie oświadczam im, że na drugi dzień wyjeżdżam do Wiednia, lecę do Madrytu, że jutro o tej samej porze będę pić kawę w Rzymie, czy Zagrzebiu. I jest we mnie „coś", co sprawia, że gdy jestem w kolejnym punkcie mojej podróży (który zapewne jest piękny) tęsknię za swoim skrawkiem ziemi. Nie raz w czasie urlopu, patrząc na zapierające dech w piersiach widoki zwyczajnie brakuje mi śląskiego pejzażu. Bo kocham to miejsce, w którym żyję.
Często podkreślam to, skąd jestem. Nie wstydzę się ani grama z tego skąd pochodzę. Staram się łamać stereotypy o Ślązakach, które zostały wykreowane przez media. Wiem, że ludzie nadal mają wyobrażenie Ślązaka jako osoby brudnej, niekulturalnej, zacofanej…a Śląsk pcha się technologicznie i kulturowo do przodu. Przyjedź do Katowic, zobacz jak to miasto zmienia się z duchem czasu – niewiele różni się od najnowszych dzielnic Warszawy. Warto docenić nas przez poznanie, zasmakowanie ludzi, którzy serce mają z węgla, żarzącego się węgla, które pała otwartością na ludzi. Nie jesteśmy marginesem – jesteśmy ludźmi z wartością.
W tym zapachu kopalni żyję ja. Alicja, którą świat pociąga w różne strony, Alicja, która nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu na długo, Alicja, która zawsze zatęskni za miejscem, w którym się urodziła, Alicja, która pielęgnuje swój Hajmat. Jestem Ślązaczką, jestem Polką, jestem z tego dumna.
Autorka: Alicja Cyganik 2016 r.