Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Pomiń baner

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Polub Instytut Kultury

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Tajemnica nazwiska

Gdzie można spotkać dziedzictwo? Czy to jest coś takiego, co można zobaczyć spacerując po ulicy? Odwraca się głowę a tam bilbord z wielkim napisem Dziedzictwo. Albo patrząc na mały znak na kamienicy, najlepiej taki z gwiazdkami europejskimi, od razu się wie, że to właśnie jest moim dziedzictwem. Szczerze, zbytnio się tym nie przejmuję, nikt ni nie będzie mówił co jest, a co nie jest moim dziedzictwem. Każdy człowiek ma chyba coś takiego jak instynkt, albo czuje więź z czymś, uważa że to coś dla niego jest ważne. I ta świadomość decyduje o tym czy konkretne coś staje się dla nas osobistym dziedzictwem. Może się to odnosić niemal do wszystkiego począwszy od rzeczy kończąc na ludzkich zwyczajach.

Jak to było ze mną, kiedy spotkałem się ze swoim dziedzictwem? – muszę się zastanowić. Było to na moim pierwszym bądź drugim roku studiów. Niczego nieświadomy siedziałem wraz z znajomymi w jakiejś krakowskiej knajpie z tanim piwem, prawdopodobnie gdzieś na krakowskim rynku. Wieczór był typowo jesienny, zimny, tak, że aż nie chciało się wychodzić. Nie tylko my to zauważyliśmy, w lokalu robiło się coraz tłoczniej i głośniej, a atmosfera rosła z minuty na minutę. W pewnym momencie było tyle ludzi, że zabrakło miejsc. Mieliśmy dobre serce wiec podzieliliśmy się stolikiem z jakąś parą studentów, która szukała miejsca by gdzieś przeczekać chłód.

Wyglądali jakoś obco, dziwnie, nie pasowali do klientów, którzy zwykle odwiedzają ten lokal. Wraz z upływem czasu i piwa, nawiązała się między nami konwersacja. Okazało się, że obcy są Erasmusami i przyjechali do Polski studiować. Oprócz uczenia się polskiego, postanowili poznać zwyczaje Polaków, więc byliśmy idealną próbką statystyczną. Od słowa do słowa zaczęliśmy się przedstawiać, wyglądało to trochę jak pierwsza wizyta w AA. Zaczęli Erasmusi, mówili swoje imię i nazwisko i kraj z którego pochodzą. Chłopak był z Francji a dziewczyna z Turcji.

Spodobała się nam ta kolejność, więc i my poszliśmy w ich ślady. I wtedy to się stało, odkryłem swoje dziedzictwo. Całkiem niespodziewanie w jakiejś nędznej knajpie przy rozwodnionym piwie. Kiedy się przedstawiałem, dziewczyna z Turcji powiedziała, że kojarzy moje nazwisko i spytała czy przypadkiem nie miałem przodków z Bliskiego Wschodu. Szkoda, że nikt wtedy nie zrobił mi zdjęcia, smartfony nie były jeszcze tak powszechne jak teraz, musiałem mieć niezłą minę. Po krótkiej rozmowie z Turczynką dowiedziałem się, że moje nazwisko brzmi fonetycznie jak jedno z tureckich określeń związanych z Bogiem.

Niestety powiedziała mi, że nie zna odpowiedniego słowa po angielsku i nie może mi tego przetłumaczyć. Ta rozmowa dała mi do myślenia, już trochę wcześniej zauważyłem, że moje nazwisko Talik, jest trochę niepodobne do polskich. Większość polskich nazwisk ma swoją nazwę od rzeczy, miast, zawodów bądź słów, a co to jest Talik? Nigdzie nie mogłem znaleźć wyjaśnienia, dopiero ta krótka rozmowa z nieznajomą naprowadziła mnie na nowy trop, może moje nazwisko nie jest polskie?

Postanowiłem zgłębić temat, popytałem ojca, babci, krewnych czy czegoś może nie wiedzą na ten temat. I co? Nikt nic nie wiedział, po prostu to ich nie interesowało. Z jednej strony to przykre, że nie mieli tak zwanego bakcyla, żeby to sprawdzić, albo nie mieli środków, żeby to jakoś zweryfikować. Nie poddałem się po pierwszych niepowodzeniach i zacząłem dalej drążyć temat. Siedziałem w bibliotece i sprawdzałem w różnych słownikach, co oznacza, skąd się wzięło moje nazwisko i niestety nic nie znalazłem.

Dopiero, kiedy miałem zajęcia z heraldyki, dowiedziałem się, że w Polsce istnieje duża grupa nazwisk i herbów pochodzenia osmańskiego (obecna Turcja). Zacząłem więc dokładnie sprawdzać wszystkie zmianki na ten temat. Po kilku próbach znalazłem to czego szukałem. W jednej z książek natknąłem się na jedną z pierwszych zmianek dotyczących nazwiska Talik.

Idąc za autorem dowiedziałem się, że moje nazwisko pochodzi, że starej rodziny tatarskiej, która osiadła w Polsce w XVI wieku w okolicach Wilna. Następnie stamtąd rozprzestrzeniła się po Rzeczpospolitej. Jeden z wodzów tatarskich postanowił przejść na stronę polską wraz ze swoją chorągwią, najprawdopodobniej z kilkoma setkami wojów. Część z nich przyjęła nazwisko swego suwerena Talika. Idąc za polskim zwyczajem przyjęła również jego herb i zawołanie.

Kiedy znalazłem punkt zaczepienia poszło jak z płatka. W Internecie znalazłem strony poświęcone pochodzeniu i historii moich przodków. Okazało się, że herb jachicz w pierwszym kształcie wyglądał jak podkowa, z doczepionym na górze półksiężycem, podobnym do tego, który obecnie znajduje się w fladze Turcji. Co miało przypominać, że moi przodkowie byli wiary islamskiej. Wraz z biegiem czasu, Talikowicze jak ich wtedy nazywano, zaczęli asymilować się w nowym społeczeństwie, porzucili wiarę przodków i przeszli na chrześcijaństwo, czego widocznym elementem miało być zmiana herbu i usunięcie z niego półksiężyca zastępując go dla odmiany krzyżem.

Posiadając już szczątkową wiedzę postanowiłem pokusić się o próbę przetłumaczenia mojego nazwiska na polski. Na jednej ze stron znalazłem nawet tłumaczenie: dr Jan Szynkiewicz w rozdziale ,,Tłumaczenie nazw i słów orientalistycznych" wyjaśnia, że słowo „Talko" jest zdrobnieniem od arabskiego słowa „Tali", co znaczy „czytający Koran", zaś słowo arabskie „Tali" ze znaczkiem lảccent aigu, oznacza los, szczęście. Czyli Turczynka miała rację, mogła słyszeć moje nazwisko w kontekście czytającego Koran. Znalazłem to, czego szukałem przez tak długi czas.

Teraz po latach zastanawiam się czy nazwisko może być elementem mojego prywatnego dziedzictwa. Nie jest to w żadnym stopniu element materialny, a otrzymujemy je z pokolenia na pokolenie. Jest to chyba jedyny łącznik z moimi przodkami, którzy żyli kilkaset lat temu, no może jeszcze geny, ale nie znam się na prawie dziedziczenia aż tak dobrze. Dodatkowo moi najbliżsi, krewni, zapomnieli znaczenia i historii naszego nazwiska, więc w jakim stopniu jest to moje dziedzictwo? Czy po prostu nie doczepiam znaczenia do czegoś co jest bez znaczenia? Czy to nie jest szukanie dziedzictwa, którego nie ma? Dla mojego ojca  jest to nie istotne, że nasze nazwisko ma pochodzenie orientalne, więc co i od kogo ja dokładnie odziedziczyłem? Poza tym, było to tak bardzo dawno temu, że nikt już tego nie pamięta.

Nie mniej jest to dla mnie ważne, nie mogę tego pozostawić samemu sobie i pozwolić, żeby wiedza na ten temat zaginęła. Może to właśnie ja zacznę lub odświeżę nasze dziedzictwo, które ulotniło się przez pokolenia. Tak jak wspomniałem na początku, z naszym dziedzictwem jest podobnie jak ze świadomością narodową. Jeżeli świadomość narodowa znika, wraz z nią znika naród, jeżeli my nie uważamy czegoś za dziedzictwo, to takie coś przepada.

Kończąc, jeszcze raz wrócę do knajpki, gdzie spotkałem się ze swoim dziedzictwem, pamiętam, że wieczór udał się wybornie i wróciłem do mieszkania dopiero nad bladym świtem. Oprócz procentów w krwi, zyskałem coś więcej niż chwilowe odurzenie. Zyskałem element mojego dziedzictwa coś, o czym będę pamiętał przez całe życie.

Przypisy:

[1] http://kronikatalikowskich.com/pl/6#poczatek

Autor: Jarosław Talik 2016 r.

Data opublikowania: 18.02.2016
Osoba publikująca: Agnieszka Pudełko